Życie powstało samoistnie na Ziemii – czy jest to możliwe? Co na to nauka?
Ostatnie dziesięciolecia to dynamiczny rozwój medycyny, możliwy dzięki nowym technologiom oraz lawinowego rozwoju elektroniki i informatyki. Dysponując nowymi narzędziami lekarze coraz więcej wiedzą o biologii człowieka. Poznają coraz bardziej wysublimowane mechanizmy funkcjonowania człowieka. W ciemności rozbłyska latarka, dzięki której więcej wiemy, ale też uświadamiamy sobie, jak dużo nie jesteśmy w stanie pojąć.
Rewolucją w postrzeganiu biologii człowieka były odkrycia związane z kodem DNA. Pojedyncza nić DNA zawiera tyle informacji, że zapisane w formie książkowej utworzyłyby wieżę, której wysokość przekraczałaby 500 razy odległość od Ziemi do Księżyca. Jest to najbardziej gęsty zapis informacji znany człowiekowi, niemożliwy do osiągnięcia nawet w najbardziej rozwiniętych technologiach. Kod DNA należy postrzegać jak program, wg którego powstaje ciało ludzkie, co więcej, ciągle się odnawia. Fizycznie nie jesteśmy tym samym ciałem w ciągu naszego życia. Wszystkie komórki ulegają wymianie co ok 7 lat. Przeciętnie człowiek posiada ok 40 miliardów wyspecjalizowanych komórek z ok. 2 bilionami połączeń informacyjnych pomiędzy nimi. Uświadamia nam to jak skomplikowanym tworem jesteśmy.
Zdając sobie sprawę ze stopnia komplikacji istot żywych, laureat nagrody Nobla neurofizjolog Carew Eccles powiedział:
“Przypuśćmy, że istnieje ogromny magazyn części aeronautycznych i wszystkie one znajdują się w odpowiednich skrzynkach lub na półkach. Jest to olbrzymia budowla, załóżmy, o boku długości tysiąca kilometrów. Nadchodzi cyklon, który przez sto tysięcy lat powoduje poruszanie się i zderzanie części ze sobą. Kiedy się uspokaja, tam, gdzie był magazyn, stoi szereg czteromotorowców, już z obracającymi się śmigłami. Otóż według nauki prawdopodobieństwo, że przypadek stworzył życie, jest mniej więcej równe prawdopodobieństwu tego przykładu. Na dodatek z okolicznością obciążającą: no, bo skąd pochodzą materiały w magazynie?”.
Brytyjski astronom, astrofizyk, kosmolog, matematyk, astrofizyk Fred Hoyle (ukończył Uniwersytet Cambridge z najwyższym wyróżnieniem, zmarł w 2001r) oszacował prawdopodobieństwo pojawienia się życia we wszechświecie na zbliżone do prawdopodobieństwa otrzymywania zawsze dwunastu punktów, przy rzucie dwoma kostkami, 50 tysięcy razy z rzędu.
Następne porównanie Fred Hoyle:
“Nieważne jak olbrzymie środowisko jest brane pod uwagę, życie nie mogło mieć przypadkowego początku. Stada małp bębniące na chybił trafił na maszynach do pisania nie mogłyby wyprodukować dzieł Szekspira z tej praktycznej przyczyny, że cały dostępny obserwacjom wszechświat nie jest wystarczająco olbrzymi by pomieścić niezbędne hordy małp, niezbędne maszyny do pisania i z pewnością, niezbędne śmietniki, do których wyrzucano by nieudane próby. Tak samo rzecz ma się z żywą materią”.
Mikrobiologia wykazała, że tworzenie komórek, molekuł czy protein nie jest wytłumaczalne bez struktury planowania. Dlatego nie sposób wyjaśnić fenomenu życia tylko za pomocą fizyki i chemii, bez odwołania się do pewnej inteligencji skrytej za widzialną stroną świata. Pomimo nieustających starań rozwiązania tajemnicy pochodzenia życia na Ziemi, nie udało się dotychczas odtworzyć w warunkach laboratoryjnych niektórych procesów postulowanych przez biogenetyczne teorie. Przy pytaniach o powstanie życia, laicka Europa nawiązuje do teorii ewolucji (Darwina), zaciemniając w ten sposób całość zagadnienia związanego z powstaniem życia.
Teoria Darwina odnosi się do rozwoju gatunków – a nie odpowiada naukowo na pytanie jak życie powstało. Często spotyka się manipulację polegającą na sugestiach, że życie przyszło z kosmosu. A przecież taka teza też nie odpowieda na pytanie jak powstało życie – bo nawet jeżeli powstało w kosmosie, to musiało mieć jakiś początek (wracamy do punktu wyjścia). Przypomnijmy złożoność kodu DNA, który jest skomplikowanym programem napisanym przez super inteligentny byt. Jeśli ktoś ma wątpliwości, że “przez kogoś”, niech odniesie się do złożoności, uporządkowania DNA i jego mechanizmów samoochrony . A nawet, jakby przypadkowo powstała jedna komórka, to przecież musiałaby przetrwać i się rozmnażać. Musiałoby także być utworzone środowisko do jej przetrwania i rozwoju (prawdopodobieństwo znowu maleje).
Pojęcie “kodu” nieodłącznie kojarzy się z inteligencją.
Jak podsumował teorię Darwina wcześniej wspomniany Fred Hoyle (początkowo osoba niewierząca, ewolucjonista – zajmując się problematyką życia stał się agnostykiem):
“Prawdopodobieństwo utworzenia życia z materii nieożywionej jest liczbą z 40 tysiącami zer po niej. To wystarcza, aby pogrzebać Darwina i całą teorię ewolucji. Nie było żadnej zupy kwantowej, ani na planecie, ani na żadnej innej, a skoro początki życia nie były przypadkowe to musiały być produktem celowo działającej inteligencji”.
Do tego samego wniosku (przypadkowe powstanie komórki żywej jest niemożliwe) doszli inni wybitni naukowcy zajmujący się tą tematyką: Francis Crick – uznany ewolucjonista, biochemik, genetyk, współodkrywca molekuły DNA i laureat Nagrody Nobla; Carl E. Sagan – ewolucjonista, astrofizyk astronom, kosmolog i wiele innych wybitnych osobistości nauki.
Odmienną opinię na ten temat ma popularny w ostatnich latach ateista Richard Dawkins (książka: “Bóg urojony”), jednak należy zauważyć, że jego dorobek naukowy jest znacznie uboższy, niż wymienionych powyżej naukowców, fachowców z dziedziny, o której się wypowiadają. Dawkins jest brytyjskim zoologiem, etologiem, ewolucjonistą i publicystą, a nie ekspertem z zakresu biochemii, matematyki, czy budowy DNA. Jego argumenty mają raczej naturę filozoficzną, niestety bardzo dobrze przyjmowane przez “salony”. Zauważmy, że ateista to osoba, która mocno wierzy, że Boga nie ma. Ateiści są o tyle w niekorzystnej sytuacji, że znacznie trudniej udowodnić, że czegoś nie ma. Łatwiej udowodnić, że coś jest.
W ubiegłym wieku w Ameryce została opracowana przez naukę kontr teoria, wobec modyfikowanej wielokrotnie przez naukowców teorii Darwina. Została ona nazwana Inteligentnym Projektem. Więcej: kliknij tutaj
Dopuszcza rozwój czy powstawanie nowych gatunków – przy podobnym mechanizmie jaki jest głoszony przez darwinistów, ale zakłada, że rozwój odbywał się pod nadzorem i przy udziale inteligentnego bytu (Boga). Bez tego założenia, można próbować budować liczne rozwinięcia teorii Darwina, mydlić oczu miliardami lat, czy udziałem kosmitów – a następnie z determinacją ich poszukiwać , ale na pytanie o powstanie życia nie odpowie się w sposób naukowy. Pewnie upór laickiej Europy w rozstaniu z teorią Darwina wynika z faktu, że nie chce się ona pogodzić z tym, że aby wyjaśnić powstanie życia i jego rozwój, do nauki należy wprowadzić Boga. Przecież dumą jej jest właśnie wykluczenie Boga z nauki i całego społecznego życia. Co więcej, dla niektórych ludzi nauki jest to nie do przyjęcia, bo komplikuje to im życie. Lżej się im żyje bez Boga (do czasu). Można stworzyć swojego własnego: np. ideę wolności. Poza tym byłoby to klęską idei Oświecenia (dla społeczeństwa francuskiego – nie do przyjęcia).
Dużo do myślenia dają badania kodu genetycznego owadów uwięzionych w bursztynach kilkanaście milionów lat wcześniej. Ich kod genetyczny nie wykazuje dużych rozbieżności w stosunku do owadów istniejących obecnie. Darwiniści wprowadzają modyfikacje teorii ewolucji, twierdząc np. że rozwój odbywał się skokowo. Podaje się, że pierwsza komórka powstała 3,5 miliarda lat temu. Można i tak. Do niedawna darwiniści uczyli nas w szkołach, że przodkiem człowieka był Neandertalczyk. Obecnie już wiemy, że żył równolegle do człowieka,
Ile błędnych teorii zostało wytworzonych po to, aby uzasadniać kolejne teorie. Tego nie wiemy. Ciekawym przykładem jest teza, że mózg koordynuje całą sieć powiązań informatycznych doprowadzając do powstawania myśli. Wydaje się, że kłam tej tezie zadają badania nad dziećmi urodzonymi z wodogłowiem – bez kory mózgowej. Szwedzki neurolog Björn Merker analizował zapis EEG dla tych przypadków. EEG wykazywał u tych dzieci brak mózgu (brak fal EEG potwierdza między innymi śmierć mózgową), a wiec nie powinny być one zdolne do wykonywania jakichkolwiek świadomych czynności. Tymczasem reagowały na swoje imię, potrafiły się bawić, uwielbiały przeglądać się w lustrze, miały nawet swoje ulubione utwory muzyczne. Wniosek: dzieci urodzone bez kory mózgowej są świadome.
Następna zagadka czekająca na wyjaśnienie.
Redaktor aniolowstrozow.walbrzych.pl